Zapłodnienie nocy
Wrota ócz rozwarte biegają po ścianach
Bezczłowiek do syta nakarmiony nocą
Oczęta wariata i trwogą w nie spojrzeć
Noc mnie wzbogaciła w psychozy bogata
Słonko - zwyrodnialec pyzate jaśnieje
Mówi mi dzień dobry i beka prostacko
Promieniem biczuje jak swe dzieci pijak
Mdleję i do kąta zataczam się słabnąc
Łapię psychotropy chwytam wino tanie
Łykam i popijam łapczywie jabolem
Nie mam siły walczyć - bo zawsze przegrywam
Noc zapładnia księżyc - rodząc dzień straszliwy