Kołowroty
te kół nawroty i dym,
w czyj rytm w kołobrocie twarze
przed widokiem swym kolą okiem.
Święte łotrzynie w taniec obrotny
zamknięte w kontrapunkcie rechotu,
drwi chorał na grząskim błocie -
śnięte mury lśnięte w kałuży krwi -
nienasycenie obrotu.
Piersi, stopy, oczy tworzą kołowroty,
głów przeloty mych nagich,
odartych z odwagi,
zapragniają snów.
Świeci cień uśniętych dzieci:
cztery rogi, w rogach cztery nogi,
karmazynem lśniące podłogi,
a u podnóży sklepienia ona, śmiech srogi,
dobywa z czaszki rogi, drwi z cienia.
Śpi czuwanie błogo wieczne
gdy kołuję bezwolnie, obok niej, z powietrzem.