W młodości było nam inaczej
rwać jabłka z państwowych drzew.
popularnie nazywał się to szaber.
Nie mieliśmy żadnych skrupułów
skoro wyrosły to po to by je jeść.
Nieopodal na zielonej i soczystej łące
ogrodzonej elektrycznym pastuchem
gdzie pasły się krowy, rosły białe
dorodne pieczarki, że aż palce lizać
Pomiędzy łąką a rolnymi polami
rosła leszczyna pospolita w zwartym
szeregu całej rozciągłości, po której
bez dotykania ziemi przechodziliśmy
sami siebie od początku do końca
Latem gorącym, napalonym żarem
pieszczotliwie piekącym nagie ciała
pożądliwie gasiliśmy ogień w rzece
porośniętej sitowiem i chaszczami
Bardzo często na piasku odznaczaliśmy
butem odcinek niby trasy nadającej
kierunek poruszanych palcami kapsli
w formie pstrykania gdzie nie wolno
było wypaść poza wyznaczony obręb
Zabawa w chowanego też była, a jak…
Najlepsza ta z dziewczynami
po piwnicach.
Najlepiej i najczęściej grało się w piłkę
Na boisku mecze między blokami
Rywalizacja była przednia
a współzawodnictwo na ‘śmierć i życie’
W piwnicznej rozdzielni za pozwoleniem
spółdzielczych włodarzy urządziliśmy
klasyczną siłownię gdzie spore ciężary
przerzucaliśmy z wysiłkiem na twarzy
W formie relaksu gdy przyszła ochota
rozkładaliśmy stół do ping ponga
i tak piłeczkę przebijaliśmy całkiem
na dobrym, wysokim poziomie
Każdy z nas rower miał do dyspozycji
więc niezłe jazdy były czasami
i to nie tylko wkoło komina ale hen za
siódmą górę nad jezioro po kres..
Kiedy padał deszcz siedzieliśmy
na klatce schodowej i rżnęliśmy
w karty najczęściej w macao
ale chyba jeszcze częściej w hu…
Zbieraliśmy też mirabelki
położone dziko przy polnej drodze
po której to zimą zjeżdżaliśmy
na sankach całymi dniami
a gdy słońce skryło swoje promienie
za rozległym wzniesieniem
to w blasku księżyca i jeszcze
było mało.
Między blokami na osiedlowym placu
zawsze robiliśmy lodowisko, lejąc wodę
wężem z piwnicznej pralni wokół
usypanych ze śniegu lodowych band.
Jeździliśmy tam na łyżwach
i graliśmy w hokeja.
Zimy wtedy były długotrwałe i mroźne
więc lód topił nasze rozgrzane serca
nie dając chwilom wytchnienia.
Nie było wtedy żadnych telefonów
komunikatorów ani aplikacji
mimo to potrafiliśmy się zbierać
i spędzać razem czas od śniadania
aż do późnej kolacji.