X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

A tam tylko sznur spalin...

Wiersz Miesiąca 0
proza wierszowana
2021-06-25 10:23
Kiedy mama zmarła, miałam jedenaście lat. Rozpaczałam rozpaczą małej dziewczynki. Tatko zawsze marzył o Ameryce. Lekkoduch, na miejscu nie mógł usiedzieć, podróżował tu i tam. Pewnego dnia oznajmił, że wyjeżdża za ocean.
Obydwoje z bratem zostaliśmy bez pieniędzy i bez perspektywy na dalsze życie.
Ojciec po paru miesiącach odezwał się i przysyłał od czasu do czasu „zielone”. Pełnoletni już brat konfiskował każdy dolar. Żyłam z tego, co ziemia wydała, a ja spieniężyłam. Wiosną pęczki rzodkiewek, latem maliny, a jesienią jabłka, a kwiaty od wiosny do pierwszych przymrozków.
Brat miał zostać na ojcowiźnie, lecz posmakował miasta i pewnego popołudnia wyjechał z firletkową walizką.
Po paru latach przyszedł telegram, że zginął w kopalni. Zdrowaśki odmówiłam i wieczne odpoczywanie.
Kochałam ziemię z drzewami za oknem i strzępiastymi georginiami pod oknem.
Było dobrze. Bo dom oswojony, czasem skrzypiał, czasem milczał, a czasem jęczał z bólu – jakby coś przeczuwał.
Wyszłam za mąż, za Czesława z sąsiedniej wsi. Wypatrzył sobie mnie na dożynkach. Wyglądał jak aktor ze zdjęcia na lusterku. Poprosił do tańca i został na całe życie. Pracował na kolei jako nastawniczy. Był dumny z tej pracy. Poniekąd zaliczał się do mundurowych i bilety kolejowe darmowe, i węgiel, a czasem i bilety do kina. Raz nawet byliśmy nad morzem w Ośrodku Kolejarza w Dziwnowie.
Przyszli pewnego dnia ludzie w garniturach i powiedzieli:
— Tutaj będzie autostrada. – Dodali: – Tu nie może być drzew owocowych, pola z fasolą, ziemniaków i kilka desek, bo w tym miejscu zaprojektowaliśmy drogę – dyskutowali. – Więc nie może być tak, że dom stanąłby na środku autostrady jak nie wiadomo kto. Co?
Chodzili nie tylko do mnie. Chodzili od domu do domu jak żebracy. Obiecywali odszkodowania i mieszkania w blokach.
A ja myślałam: – Jakie odszkodowania, jak właśnie grusze i jabłonie kwitną? No jak, cholera, pieniądze, kiedy śliwy niedługo będą, i co? Knedle bez śliwek? Jak odszkodowanie, kiedy jagody… Przecież za chwilę agrest i porzeczki… W dupę mnie pocałujcie.
Pojechałam do urzędu i chodziłam od drzwi do drzwi, prosiłam o przeczekanie. Szkoda było zostawiać na drzewach i krzewach, a potem pozwolić, żeby spychacze połamały im nogi i ręce. To wbrew matce naturze – myślałam. – To wbrew, żeby łyżki koparek napakować owocami, zmieszać z ziemią jak obornik, zdeptać życie. Przecież to grzech. Nawet ciężki grzech.
Przeczekali. Co miało dojrzeć, dojrzało. Co mieli zjeść miastowi zjedli. Z rozwaleniem domu nie chcieli czekać. Pędzili, nie wiadomo gdzie?
Mówiłam:
— Bądźcie delikatni, uratuję dom, uratuję jego duszę.
Wysłuchali mojej prośby i rozebrali na skrawki. Deska do deski, ściana do ściany, pułap do podłogi, załamanie do fałdy i rysy do początku szczeliny. I sobie odeszli. Został tylko komin. Razem z Cześkiem rozebraliśmy go. Cegła do cegły – solidne były, przedwojenne. Skrzyneczka metalowa zamurowana pomiędzy. Jaka radość! Kiedy w niej znaleźliśmy list: „12. 08. 1929 r.” napisane było i podpis pradziadka Mateusz Kosiński. I… złota moneta. Czesiek zrobił mi z niej medalion, a jak! Taki pański, u jubilera w Krakowie.
Stałam w milczeniu nad pociętym domem. Płakałam w środku, ale byłam dumna, bo inni mieli gorzej. Z ich domów pozostały tylko okruchy, po których nawet kurz nie chciał opaść.
Były domy, sady, była nadzieja i kilkusetletnia historia. Byli ludzie i psy, konie i gęsi. Tylko opodal rzeka wciąż płynęła w jedną stronę.
Pozostałam z domem pokrojonym w plastry i ziemią już nie moją. Przydzielono mi nowe życie w nowym miejscu, mieszkanie dwupokojowe z kuchnią i balkonem. Nie chciałam tam iść, do miejsca, gdzie ludzie chodzą sobie po głowach. Znowu mówiłam:
— Czesiu idź do tego ważnego dyrektora na kolei i wyproś u niego działkę, mały kawałek nieba, gdzie posklejamy nasz stary dom. Posłuchał, poszedł, wyprosił dla swojej Józi.
Dali. Moje miejsce zawieźli tam na furmankach jak relikwie. Pomogli ludzie. Kredens z kuchni też pojechał na nowe. Poznaczyli kredą krawiecką deski, aby wiedzieć, co z czym łączyć, aby drzwi były tam, gdzie kiedyś skrzypiały, a okna wychodziły na wschód.
Postawiłam go, jak dziecko na nogi, a Czesiek posadził rajską jabłonkę. Jednak bałam się, że dom korzeni nie zapuści. Tęskniłam okrutnie, bo ten, niby lepszy, nie był moim światem, każdy kąt obcy i nieoswojony. O tamtym kazano zapomnieć i nie wspominać, że było tak pięknie. Bo nowy świat wymyślił nam nową historię.
— O tym, że tam ugory były, analfabetyzm, nędza i głupota. Bolało, jak cholera bolało. Jednak zaciskałam zęby i cieszyłam się, że ocaliłam dom.
Powoli zapuszczał korzenie. Powstały grządki napęczniałe od ogrodowizny i wyrosły georginie, i malwy, słoneczniki i święte lilie Józefa.
Dzieci rosły jak róże i ich dzieci też. Przyjeżdżały wnuki z miasta i te kwiaty pozowały im do zdjęć. Dom też pozował. Stareńki, drewniany, posklejany do życia i przywieziony furmankami. Tylko rajskie i śliwy powyrywano z korzeniami, zakopano wspomnienia, które powoli odkopywałam. Ciężko wyjść z takiego domu, gdzie wspomnienie jak szydełko zahacza o wspomnienie. Dom, który jak krzyż, przeniosłam na plecach.

Dzisiaj stoi pusty i czeka na…
autor

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
7 razy
Treść

6
6
5
1
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0
Warsztat

6
1
5
6
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


Maba<sup>(*)</sup>
Maba(*)
2021-06-28
Ulu, jak to u Ciebie - perełka.


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-06-29
Dziękuję Maba za perełkę, ale takich pereł tutaj moc.

Pozdrawiam

Beata1
Beata1
2021-06-27
Kawałek świetnej prozy. Czytałam z wypiekami na twarzy i ze wzruszeniem.
Pozdrawiam serdecznie:)


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-06-29
Takie pożegnania zawsze pozostawiają wzruszenie. Ludzkie losy nigdy nie są przedawnione w umyśle.

Dziękuję i miłego dzionka

Chris<sup>(*)</sup>
Chris(*)
2021-06-27
Bardzo wzruszające opowiadanie. Na swój sposób mi bliskie. Ale to na długi komentarz
z łezką. Zostawiam gwiazdki. Pełne garstki :) Pozdrawiam!


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-06-29
Bardzo dziękuję za zatrzymanie się i słowa. Bliskie? Chyba większość z nas musiała kiedyś opuszczać dom. Za gwiazdki też dziękuję.

Pozdrawiam!

Anielska Łza
Anielska Łza
2021-06-25
W ogrodzie mojej babci rosły pachnące lilie św. Antoniego :) Piękny tekst Ursulo. Popłynęły mi łzy... Pozdrawiam cieplutko :)


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-06-27
Dziękuję za wzruszenie i pewnie masz rację z tymi liliami...
Pozdrawiam serdecznie

Kornel Passer
Kornel Passer
2021-06-25
Masz autentyczny talent powieściopisarski. Ciekawy jestem czy potrafiłabyś utrzymać się w tej intensywności tekstu chociażby przez długość pełnometrażowego opowiadania. Pozdrawiam.


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-06-27
Witaj Kornelu!

E tam "powieściopisarski" za duże słowo. Ma w swojej szufladzie dłuższe opowiadanie. Nie potrafię się lansować na piedestał. Wolę na skraju być.
Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa

Osia
Osia
2021-06-25
W którymś z komentarzy wspomniałaś ,że piszesz od niedawna ...a robisz to tak znakomicie ...Pozdrawiam z podziwem


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-06-27
Dziękuję za słowa i podziw.

Serdecznie pozdrawiam

Bronisława Góralczyk<sup>(*)</sup>
Wzruszyłaś, Uleńko:)
Gwiazdkami obsypuję Twoją historię*** i serdecznie Cię pozdrawiam:) B.G.


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-06-27
Dziękuję za wzruszenie i gwiazdy. Pozdrawiam

Baba-Goga
Baba-Goga
2021-06-25
Przepiękna opowieść o miłości. Mówi się, że dom to nie budowla - a ludzie, ale czasem w domach jest dusza - tych pokoleń, które w nim wcześniej mieszkały.


Baba-Goga
2021-06-27
Szczególnie, gdy nie można wiele ze sobą zabrać. Co musieli przeżywać wysiedleńcy - wyrzucani ze swoich domów z tym co dało się zapakować w koszyk, tobołek, albo na wózek?
Twoja historia, każe pomyśleć także i o nich.
Pozdrawiam

naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-06-27
Dziękuję za refleksje i za duszę i gwiazdy nad. Dom to historia i kawałek naszej świadomości. Takie wyrwanie na długo pozostaje w nas... czasem do końca życia.

Pozdrawiam


Baba-Goga
2021-06-25
A nad domem - gwiazdy.

Marek Żak
Marek Żak
2021-06-25
Bardzo przejmująca historia ludzka i zmian, chyba jednak nieuniknionych. Taki świat. Pozdrawiam


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-06-27
Dziękuję za spojrzenie. Pozdrawiam


Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności