Zjawa w kącie (erekcjato)
To było w długim przedpokoju.
Stała w samym kącie po lewej stronie.
Przemknęłam w pośpiechu
z pokoju do pokoju.
Z ciekawości uchyliłam drzwi
i popatrzyłam z sercem na ramieniu.
Dalej stała, chociaż krzyknęłam
drżącym głosem:
Zniknij! Przepadnij!
A ona nic na to, dalej stała
nieruchma, niewzruszona.
Zatrzasnęłam drzwi.
Straciłam panowanie nad ciałem ,
które drżało jak osika.
Ciekawość zwyciężyła.
Jeszcze raz zerknęłam
w wielkiej trwodze
w lewy kąt przedpokoju.
Jedyne, co mnie pocieszało,
to to, że przedpokój
był bardzo długi.
Zauważyłam jeszcze tylko,
że zjawa miała czarne, gęste
włosy, ale jakieś takie przybrudzone.
Gdzież to ona się tarzała?
Pełna trwogi zamknęłam drzwi
i poszłam spać.
Kręciłam się nerwowo
z boku na bok.
Słońce dało znać,
ze nadszedł nowy dzień.
Wstałam cichutko,
ostrożnie wyjrzałam za drzwi.
Dalej stała nieruchomo w kącie.
Szczotka na kiju.