Plany na starość
Patrzę na dłonie, żyłami skute
Sam już do siebie tylko zagadam
Dni są tak ciężkie i tak zepsute
Dusza już czeka na dobry moment,
żeby stąd uciec i się wyzwolić
Lecz ciało wespół w zespół z rozumem
nie chcą jej na to szczęście pozwolić.
Wprawdzie już ciało całe zwiotczało,
Umysł się gubi, myśli szwankują
Wszystko mnie boli i zębów mało,
serce i nerki ciągle chorują
Jaki plan na moją starość
Pan Bóg mi ułożył?
Jeśli taki, wtedy lepiej,
żebym jej nie dożył
Jaki plan na moją starość
Pan Bóg mi ułożył?
Jeśli taki, wtedy lepiej,
żebym jej nie dożył
Wprawdzie przeżyte już całe życie,
raz trochę lepiej, raz trochę gorzej
Plany się rodzą o dalszym bycie -
Daj jeszcze dzionek, mój dobry Boże!
A Umysł wizje wciąż kolorowe
Niemal codziennie do głowy wkłada
Tak, że staremu już człowiekowi
Po prostu umrzeć tu nie wypada
Jaki plan na moją starość
Pan Bóg mi ułożył?
Jeśli taki, wtedy lepiej,
żebym jej nie dożył
Jaki plan na moją starość
Pan Bóg mi ułożył?
Jeśli taki, wtedy lepiej,
żebym jej nie dożył
Mówię nogom: „Chodźcie śmiało!”
Ale one w miejscu stoją
Głowa chce, lecz słabe ciało.
Co się stało?Co się stało?
Lepiej oddać ducha swego,
skoro chce powrotu
Niż się trzymać życia tego, jak pijany płotu.
Niż się trzymać życia tego... Jak pijany płotu...
GrzesioR
20-04-2022
