Schody do nieba
Że złotem jest to, co świeci się.
Choć wokół dawno sklepy zamknięto,
Schody do nieba pomogą jej.
Więc je kupuje ,po to tu przyszła,
Wybierać musi, co dał jej los.
Tak chciała kupić złoto, co błyszczy.
"Schody do nieba", wciąż słyszy głos
Wiele słów przecież ma dwa znaczenia
Więc woli teraz upewnić się
Czy to wynika z myśli błądzenia
Czy może teraz to jednak nie.
Gdzieś nad potokiem wśród drzew zielonych
Niesie się rankiem ptaszyny śpiew.
Jest czasem w myślach naszych szalonych,
To nad czym wciąż zastanawiam się.
Gdy widzę zachód, mój duch chce odejść.
W myślach maluje się obraz ten.
Gdzieś kręgi dymu wśród drzew przechodzą
I głosy tych co odeszli w cień.
Patrzę w tę stronę i myślę sobie,
Gdy już nastanie ten nowy brzask
I wszystko inne też będzie nowe.
Cyrkonii to, czy diamentu blask?
Śmiech zabrzmi echem po całym lesie,
Jeśli połączy nas znana pieśń.
I wtedy dudziarz sens nam przyniesie.
Nastanie nowe i jego treść.
Ujrzysz dwie drogi pośród zieleni,
Ale się nie spiesz z wyborem swym.
Dźwięki w Twej głowie i szept strumieni,
A dudziarz woła żeby iść z nim.
Słyszysz już teraz szeptanie wiatru?
To schody wznoszą się z wiatrem tym,
Choć kręta droga do scen teatrów,
Większe od duchów są cienie ich.
Znajoma dama idzie na przedzie,
Na biało świecąc dowieść tym chce
I blaskiem swoim pewnie dowiedzie.
Nie wszystko w złoto co świeci się.
Bo gdy się wsłuchasz z całych sił swoich,
Melodia żadna nie umknie Ci,
Kamienny złączy nas rytm pokoju,
A takiej skały nie skruszy nikt.
W podświadomości wciąż tkwi potrzeba.
Czas chyba kupić schody do nieba.
GrzesioR
14-07-2023