warcaby
jak twoja niemiłość . moje ukochanie
już nawet nie pytam czego to jest warte
z nocą się układam przed rannym świtaniem
i na przekór czerni bielą barwię duszę
nadal stojąc w miejscu w którym mnie poznałeś
to jest gra dla której siebie wygrać muszę
mimo pionków które w bezczas mi zabrałeś
to jest gra niezmienna mimo mojej bieli
atakujesz ciągle nieuczciwym ruchem
który moje pole pragnie złem zaczernić
twego niekochania . ja się bronić muszę
i na przekór nocy w serce wkładam dłonie
wciąż reanimując świty pod powieką
bo tam nadal walczy mojej wiary płomień
a królowa wiernie na wygraną czeka
- bystra -
uderz mnie otwartą dłonią
tam gdzie pięść ściśnięta w gniewie
twoim gniewem mocno płonie
co ma robić sama nie wie
uderz mnie i rozsyp iskry
na wiatr co ku mądrej wieje
wodzie której potok bystry
wciąż smakuje jak nadzieja
że ten gniew co nosisz w sobie
spadnie na dno bystrej wody
i zapomni się w urodzie
tej co sny przynosi modre
by z czerwienią gniewu spłynąć
na złączone żarem dłonie
i zamienić wodę w wino
nowej wiary znaleźć płomień
.
jestem twojej wiary siłą
zapomnianych słów melodią
w której się ukrywa miłość
i nieznane innym piękno
bo to nasza jest melodia
wybijana serca rytmem
w czułych dłoniach tak swobodna
jak wyśniony sen przed świtem
w którym wszystkie kadry życia
zamieniają nas w tekst dziki
tej co ciągle nas ukrywa
i ochrania od muzyki
obcych werbli . strof niechcianych
świata co gdzieś tam istnieje
weź i przytul mnie na stałe
zostań . niech się co chce dzieje