błękitna
jesteś mi matką prawie wyrodną
pomimo piękna którym mnie kusisz
wciąż nie potrafię być tak swobodna
bym z czystym sercem mogła zadusić
to zniechęcenie które masz w sobie
jak ziarna gniewu wsiewane w glebę
wciąż wyrastają spod moich powiek
z niedowierzaniem patrząc na ciebie
matko co jesteś moim odbiciem
a przecież inność w sobie przynosisz
bym próbowała zrozumieć życie
tej tajemnicy ciągły niedosyt
.
nie daj mi zniknąć bezimiennie
bym mogła znaleźć cię powtórnie
w roli na trwałe nieodmiennej
choćby na brzegu twardej trumny
zostań tak lotna jak te ptaki
co błękit utrwalają w skrzydłach
i pozwalają ludziom marzyć
rysować własnych snów mamidła
hej!