za drzwiami
powtarzanym w dzień powszedni
tako rzecze Zaratustra
byś pamiętał zawsze mnie gdy
szarość spadnie ci na dłonie
i wysączy barwy z myśli
ja w twej głowie ogniem spłonę
byś w błękicie mógł się wyśnić
bo ja jestem tak niezbędna
jak alfabet dla języka
ze mną możesz szukać piękna
przez szarugę dni przenikać
a ty dla mnie bądź owocem
który moją duszę karmi
i nie pytaj mnie co potem
póki miłość mieszka w Narnii
.
jestem kwintesencją chwili
zaistniałej sytuacji
w której czuję się motylem
w najpiękniejszej barw kreacji
i rozkładam skrzydła w locie
nad krainą snów wyklętą
tam gdzie słowa rodzą złoto
a ze srebra czynią święto
pełna pyłku i nadziei
z wiatrem magię wciąż uprawiam
by móc być esencją chwili
kiedy własną duszę zbawiam
a ty jeśli czujesz trochę
o czym mówię . choć niejasno
spotkaj moje oczy w locie
nim w nich cicho gwiazdy zgasną
.