wieczorynka
pełną niespełnionych snów
i rozszeptał się za uchem
o tym że wędrując w nów
spotkał martwe krajobrazy
i uśmiechy lśniących gwiazd
co zmęczyło go tak bardzo
że zapomniał czym jest czas
wtulił się w gęstwinę włosów
lśniących w bieli niczym puch
strof co pragną dojść do głosu
nim wyzionie weny duch
księżycowych słucham baśni
słodkich niczym pszczeli miód
nim zmęczona życiem zasnę
by móc wyśnić życia cud
.
nie spodziewaj się niczego
wtedy wszystko będzie cudem
mniej lub bardziej powtarzalnym
i barwiącym dni ułudę
tę mgłę co się wkoło ścieli
jakby gniazdo uwić chciała
kiedy ja się jej w twarz śmieję
i panować nie pozwalam
spróbuj to nic nie kosztuje
oprócz tej wewnętrznej siły
bo twój oddech już jest cudem
gdy w bezdechu trwasz bezsilnym
nie spodziewaj się niczego
mniej lub bardziej uwierz w siebie
samotności krzyknij: prego!
i odpowiedz sobie: nie wiem...
.