dama karmelowa
choćby zima mnie okryła
całą wiarą strefy modrej
memu sercu wiosna miła
bo ptakami wiąże włosy
i zielenią wdzięcznie kusi
więc jej nie mam nigdy dosyć
i szarzeję kiedy muszę
zimie oddać strofy nagie
a soplami dźwięczyć serce
szukam wtedy wiosny w szafie
i okrywam się w snów czerwień
potem na dywanie łąki
pachnę karmelową mową
i odkrywam w sobie piękno
mimo zimy której srogość
bieli się płatkami ciszy
opadając na brzuch ziemi
ja bez wiosny jestem niczym
mała kropka wśród zieleni
co przysiadła pod opłatkiem
wspomnień wonnych jak smak wiśni
i próbuje prześnić czas ten
w płaszczu zimy której myśli
wkładam w garnek pełen cukru
i na ogniu magii warzę
rozpuszczając pomalutku
wers za wersem wersem maję
.
lubię kolorowe szkiełka
i brzęk monet posrebrzanych
kiedy świtem słońca mgiełka
puka w okno rozespane
w tęczę snów ponocnych wtulam
wszystkie lęki spod poduszki
kolorowe szkiełka wrzucam
do brzęczącej srebrem puszki
spuszczam nogi na podłogę
i rysuję piętą serce
jestem szklanym rannym bogiem
i zachłannie pragnę więcej
tego co się w snach nie mieści
a wciąż kusi jak narkotyk
kolorami lotnych wieści
srebrzy słońca ciepły gotyk
.