"Szukający"
Klęczę przed Tobą i widzę nocy brunatny zew
Dostrzegam Twe obojętne spojrzenie
Kiedyś byłaś uśmiechnięta, dziś to tylko me marzenie
Liczyłem ziarna światła pozostawione Tobie
Wyraziły chęć obojętności i w potężnym mym słowie
Były one pełne nadziei, lecz tak żarliwe się roztopiły
Dziś wstaję z kolan i obserwuję smutek Twej mogiły
Złowrogim spojrzeniem dusza Twa mnie przeszywa
Łza jak z aloesu uleczy me rany choć wyzywa
Bym zatopił okręt uczuć mych dla Ciebie
Ty me zagrzebałaś gdzieś w niedostępnej sferze
Widzę tożsamość Twą porównaną do kwiatu lotosu
Na zewnątrz spokojny, wewnętrznie modli się nie szczędząc głosu
Cień przykrywa powieki aury świetlistej
Śmierć? Nie ma przyszłości bardziej oczywistej
Nim odejdę, zostawię pamiątkę wierności
Skażę swą duszę odgrzebując Twe kości
Jeśli jest mi pisane podróżować po rzece tak piekielnej jak Styks
To wrota się uchylą jak pisany mi od Twej bliskości detoks
Wieczność błądzę
A następną sam osądzę
Łańcuch pokarmowy wydaje się być jasny?
Jakby uczucie pożerało cień wyraźny...