Czuję że muszę
stygnącą wraz z nocą. Żywota mierność
zlęknioną lecz ze mną pragnącą świtu.
I oto wzrastam wśród wiejskich kolorytów.
Z oddechem wilgoci szpecącej knieje,
walczą promyki - zwiastun to że dnieje.
Wybudzam listki, pocieszam igliwie.
Podarować chcę soki bujnej niwie.
By w ziaren duszy rodził się smak chleba
- a wszystko to cuda nadane z nieba.
Ten codzienny rytuał siłą woli,
wita jutrzenkę - postać jednej roli.
Ja tylko pomagam matce naturze,
budować życie nowe jak najdłużej.