Rewolucja jest kobietą
oraz ustach jak żołędzie przestawały się uśmiechać,
kiedy w cieniu chmur z grafitu już na pieśni czas przemijał
żywym jak sen się paliła z ust ich ogniem domu strzecha,
w czasach, kiedy każdy chłopiec jak nadzieja niedorosły
zamiast trawy o poranku wąchał kule prochu przeto,
wszyscy jedno mieli w głowach, wszyscy jeden hymn śpiewali:
rewolucja jest kobietą, rewolucja jest kobietą.
Może nadzy, może brudni, pewnie święci mniej od boga,
sortowani i mierzeni według praw tej lepszej rasy
nie będziemy tu czekali, wymilczając własną prawdę
póki krokiem niepospiesznym nie nadejdą lepsze czasy,
nie będziemy się w zgniliźnie topić jedna, drugi, trzecia,
aby zalał nasze trzewia kato i partyjny beton,
bo jesteśmy kobietami dzisiaj wszyscy tu stojący:
rewolucja jest kobietą, rewolucja jest kobietą.
Kiedy w czarnych sukniach sekta, w imię krzyża grzebiąc żywych,
palec wyciągała stary, nakazując boskie prawo,
kiedy język tak skamieniał, że krew lała się z ust nagich,
a szturm świętych na macice wprowadzili boczną nawą,
nie zostało nic, co w dłoniach być nie mogło karabinem,
którym w niebo i wystrzelać warto wobec kajdan weto,
jeden głos się niósł ulicą, jedno zdanie z bram płynęło:
rewolucja jest kobietą, rewolucja jest kobietą.
W żyłach naszych krew niebieska nigdy przecież nie popłynie,
za to serca w dwóch kolorach mamy, białym i czerwonym,
biel to kolor jest pokoju, ale czerwień przelejemy
za swe prawo do wolności z każdej tego kraju strony,
dzisiaj dzień jest, by zwycięstwo wyrwać z gardeł ich plugawych,
piórem, szablą, karabinem. Chociaż słabi mówią, że to
wojna z góry jest przegrana, z gardeł płynie nam pieśń jedna:
rewolucja jest kobietą, rewolucja jest kobietą.