Budulce wewnętrznych labiryntów
po czasie mięknie dalej me serce - ten nastrój bez liku
daje i zabiera, gdy wypełniam gdzieś czymś znów
we wspomnieniach tu i teraz ten czasu wehikuł
Ze strachu wierzyć znów zamierzałem w ten rytuał
z bigoteryjnym arsenałem mdlałem w swych ruchach
by niedługo potem skumać, że się wygłupiam
sądząc, że wysłucha ktoś duszy uwięzionej w swych furtkach
w których dosłownie każda z nich była otwarta na innych
by teraz z mozołem majaczyć, że odnawiam labirynt
i wciąż chronię siebie przed innymi, nim na koniec pojmę
że to ja jestem w dalszym ciągu sam sobie wrogiem
Ten wróg w odbiciu lustra towarzyszy mi ciągle
to przez niego i dzięki niemu zarazem wygodniej
przeżyć życie z miłością w sercu bez ujścia na zewnątrz
po to by śnić co noc sens swój w przeczuciach za przeszłość
To dzięki niej oddawałem i oddaje się wspomnieniom
i to właśnie ona utworzy ów labirynt w codzienność
a dojście do tryskającego źródła jest tylko jedno:
Po prostu żyj i kochaj, a odnajdziesz w sobie to sedno!