Zwyczajne zwycięstwo
codziennie we dnie zaś płaczę, choć wgłąb tylko wzrastam
jest w zwykłych ludziach tyle niewymuszonej dzień w dzień dobroci
że gdybym musiał żyć lepiej, by znów coś wnieść w siebie, to od nich
Pokonuję swe lęki, nierzadko ze łzami szczęścia w oczach
to monument jest - chcę iść więc nadto z wierszami w bezmiar szlochań
tych z niewypowiedzianego szczęścia, jakim jest miłość
by Jej swym potencjałem obiecać prawdziwie sił moc
Mogę żyć i po prostu być - nie myśląc przy tym o jutrze
to przez myśl, by w porządku żyć ze swym wgłąb zmyślnym konstruktem
Żyję tak - i to dzięki Bogu - by biężący dzień, był tym wciąż ostatnim dniem
w zwycięstwach chwil, co przez miłość znów zwyciężą swym niezwykłym, doskonałym tłem
Jestem zwycięzcą, bo żyję i otacza mnie ciągle dobroć ludzka
chcę wierzyć w jej moc obficie, gdy pojawia się wgłąb mnie non stop pustka
każdy z Nas jest zwycięzcą, gdy dobroć w Nas zwycięża
nad wyraz chcę być częścią tylko dobra w tych kręgach
Zwyciężyłem, bo mam przywilej żyć w sposób przeciętny
zwykłe życie to zaszczyt dziś jest, gdy co rusz gdzieś brniemy
a najczęściej jest to gonitwa w ślepą uliczkę
ja dalej chcę wtem ją omijać, wierząc w swój impet
To wspaniałe też, że jako Mniłchas, mogę się spełniać twórczo
wgłąb nazwałem siebie tak, bo z bliska codziennie zerkam w swój kąt
ubogacam go ciągle, gdyż chcę tu spędzić czas przecież
już od dawna dorosłem, by nie czuć się w nim jak więzień