Słuchanie świerszczy pod wieczór
wiem, że wśród spraw obficie wszystko w emocje powielam zbyteczne
a jak do tego dochodzi stres, to po wszystkim płaczem reaguję
aż nadto - więc to co wciąż mi jest, mocno myśli zdarzeń bieg katuje
Nie dbam w tym dziele o słownictwo, błędy czy ich brak
chcę aby wreszcie odchodził obłęd, by psychika
dała mi wreszcie odetchnąć na dobre, bez wojny z sobą
a wraz z mym piekłem od wewnątrz zacząłem się modlić z głową
Wyrzucam to z głębi siebie tym wierszem za dnia - lecz we łzach znów były
w wyrzutach poprzez łzy z pretensji tłem te zdania, że nie mam już siły
jednakże strach mam, że w obliczu prawdziwych dramatów przez ten stres
przestanę płakać, będąc w schyłku ran krzywd z życia jak czułem jeszcze
A czuję sercem - stąd nerwy we mnie o rzeczy niepotrzebne
na skórze dreszcze, bo przez milczenie wgłąb spięty zewsząd jestem
milczałem po oczyszczeniu, słuchając przy tym świerszczy pod wieczór
i zmarzłem, choć odżyłem wśród nut karmiąc zmysły z pięknych koncertów