Splunięcia
Ból niech poprzez strofy - niechaj się przelewa
Żółcią obrzydliwą atramentem zniewag
I brutalność treści - z życia doświadczenia
Z emocji swych gacie spuszczam od niechcenia
W brudzie upodleniu cielesnym zamknięciu
Tu się toczy walka - przy każdym splunięciu
Wykuwam na wieki kolejne wyznania
Młotem zamachnięcie - ciosy zakłamania
Ugodzony śmiercią - jakie pocieszenia
Wyssali me życie - rzucili na przemiał
Mojego upadku fani są zgorszeni
- i po co to ciągnie niech krwi trysną treny
Noce mnie wchłaniają - jestem i mnie nie ma
Dnie mnie wypluwają - na hańbę i niesmak
Toczą się Msze Święte na których mnie nie ma
Mijają rocznice - świętych objawienia