Jesienne listy
a wiatr je niesie by okryć pola pługiem zaorane.
Sypie ich całe miliony do stóp swej pani, jesieni.
Ona zaś z wdziękiem oddziela, złoto od bladej czerwieni.
Nim zdoła wysłać je wszystkie układa w myślach maksymy,
i na każdym drobnym maczkiem pisze list do siostry zimy.
„Nie przychodź tak szybko miła. Śpij w swego zamku komatach,
gdyż jabłka nie pozrywane, a mimozy całe w kwiatach.
Niech śni na lodowej smyczy, mróz o swych harcach zimowych,
gdyż jeszcze grona są pełne na drzewach jarzębinowych.
Grzyby wciąż rosną po lasach i choć to pewnie cię wścieka,
nie śpiesz się, bo powiem szczerze nikt tu na ciebie nie czeka”.
Kiedy zakończy pisanie podrzuca wszystkie, a potem
niesie je wiatr, wszak dla niego nie jest to żadnym kłopotem.
Gdy przed bukiem czasem stanie, który liście w marcu gubi,
pisze list piękny do wiosny, w końcu ją najbardziej lubi.
„Wracaj czym prędzej kochana. Niech zima na północ zmyka.
Przebudź susły i świstaki, usuń lód z wody strumyka.
Namaluj zielone listki, by mogły na drzewach zwisać,
bym miała na czym, gdy przyjdę do was długie listy pisać”.
Do lata jak znajdzie chwilkę, też pisze listów bez liku
na tych liściach, które dzieci w swoim wkleiły zielniku.
„Drzewa podlewaj z wyczuciem, nie szczędź im słońca promieni
ochroń przed wariackim wiatrem, wtedy każdy cię doceni”.
Świerk widząc to się wciąż dziwi, gdyż nikt prócz miniaturzystów
na jego cieniutkich liściach nie chce pisać swoich listów.
„Jaki sens jest w takiej pracy, po co mazać to i owo?
Gdy chcesz, ja chętnie powtórzę twym siostrom każdziutkie słowo”.
