Robota
W krzakach dość licho udając kota
leżała smutna, czarna robota.
Każdy omijał ją sporym łukiem
wymownie na dół wskazując kciukiem.
Pewnie z obawy że uciążliwa,
niezbyt popłatna, oraz wstydliwa.
A tak w ogóle szkoda gadania,
jest niemożliwa do wykonania.
Leży i wszystkich wokół przeraża.
Nikt podejść do niej się nie odważa.
Wszyscy jedynie bez sensu chrzanią,
zamiast uczciwie zabrać się za nią.
Tłumnie się szerzy w sposób trywialny,
stosunek do niej wręcz seksualny.
Na nic jej słodkie oczy bawole,
niech sobie leży, ja ją p...olę.
Było tak dotąd aż w nasze strony
zawitał Zenek, ciut wypłoszony.
Chwycił robotę w silne ramiona
i niczym heros, raz dwa wykonał.
Rozkwitł jak zdobna jachtami reda,
gdyż nikt nie szepnął mu, że się nie da.
Dziś zbiera wszystkich wokół pokłony,
choć dalej lekko jest wystraszony.
I tu nie trzeba udawać Greka.
Praca choć leży, to na nas czeka.
I choć ma wielkie rogi i zęby,
to szybko gubi je z groźnej gęby.
Niech was nie zwiodą drętwi cwaniacy,
nie warto żadnej lękać się pracy.
Choć czasem mgliste rodzi atrakcje,
daje mamonę i satysfakcję.