Ania
choć nawet nie wiem czy żyjesz - może w niebie już kasujesz bilet
lub czekasz na tamtejszym przystanku właśnie na mnie
z zaczętych wypadków losu wstać chcę nagle
Ale nie potrafię, bo ciągle siedzisz w mej głowie
byłaś mym obrazkiem, motorem, sen prysł gdzieś z powiek
niejeden raz, gdy w tym śnie odważnie się kochaliśmy z rana
lecz wolałem to robić z Tobą na jawie - choć daliśmy ciała
Nasze doznania zniknęły, zabrała je choroba
plus to że ich ogrom przestał nam się podobać
Ale wiedz kochana Aniu że trzymasz mnie przy życiu
wypełniasz me wspomnienia, gdy żyję teraz z dystansem od tych przygód
tym bardziej, że nie ma na ich rodzaj pozwolenia wśród mas
Będę czekał na Ciebie - tą pustkę musi wypełnić znów czas...