pszczołom podobni... (haibun)
Lato powoli zanikało. Najbardziej tam, gdzie na skraju życia zakwitały nawłocie. Anna kochała ten czas, przejście siebie w ogniste jesienie. Nazywała go mostem prosianego włocia. Tak jak one, pod ciężarem żółtych pióropuszy zaduszały życie rachitycznym roślinom, tak i ona walczyła nieustannie z nieuniknionym. Natura była karmą dla istnienia. Znała jej moc i zmysłami wciąż smakowała każdy świt i wciąż zakwitała i przekwitała. Wiedziała, że tylko w fazie pełnego kwitnienia należy zbierać owoce, by nie stracić tego, co ważne. Drżała, kiedy pomiędzy szeptami, sień wypełniała się wonią złota. Wówczas delikatnie kruszyła w moździerzu przemijanie.
żółte karły
ciąg gwiazd najbliższy ziemi
tkają miodne plastry