Sto słówek... do pary (01)
Stałam w czarnych koronkowych stringach przed lustrem.
Włożyłam biustonosz i starannie ułożyłam piersi.
Jedwabna karminowa sukienka idealnie dopasowała się do figury,
zza dekoltu wyglądał zalotnie rąbek czarnej koronki.
Pończochy, gdzie się podziały? Zamyśliłam się.
O, spadły z krzesła.
Już jestem spóźniona?, zamiast biżuterii, odrobina pudru rozświetlającego.
Szpilki. Torebka. Szal. Gotowa!
Dwie godziny później ukradkowe spojrzenia, pocałunki, szepty, oddechy.
Krawat odfrunął za sofę, a koszula splątała się na dywanie z sukienką.
Światło bijące z lampki ukazało w lustrze przytuloną parę.
Uwielbiam cię w samych pończochach… szeptał mężczyzna.
Widzisz, jesteśmy ci potrzebne. Znowu wygrałaś!