Ostatnia kwadra
Chudnie w oczach biedaczek. Ostatnia kwadra
rutynowo wzięła na cel ciemny nów.
Gwiazdy roztropnie wykorzystując moment
na zaznaczenie swego istnienia,
całą potencją zalotnych mrugnięć uparcie
będą znowu prowadzić zakodowaną konwersację
ze starym, wyliniałym kotem,
który jak to dojrzały mruczek potrafi,
by nie zamoczyć delikatnych łapek
dostojnie spaceruje po przepróchniałym płocie.
Ciekawe o czym tym razem będą bajerować?
Do marca mamy jeszcze szmat czasu.
Miłość która rozkwitnie wraz z odpłynięciem
Marzanny na razie bardzo młoda.
Ukrywa się pewnie przezornie
pośród zalotnych spojrzeń,
delikatnych otarć i niezdarnych słów,
niezgrabnie wypowiedzianych przez sztywne języki,
ukradkiem melinując płomienne rumieńce zażenowania.
Zazdrosny chłód wszystko zmienia na gorsze.
O wiele łatwiej znaleźć kamień, niż czuły dotyk.
Tylko pulchna Martyna za odpowiednią opłatą,
rozdaje na lewo i prawo ochłapy miłości.
To jej żniwa. Tutaj prawie wszyscy to szwagrowie.
Nagle dość rodzinne się zrobiło pośród resztek białego puchu,
który intensywnie zastanawia się nad tym czy już przyszła jego pora.
Młode wino z zadowoleniem dobrze wykonanego obowiązku
powoli kończy swą burzliwą pracę.
Teraz czeka go już tylko zgnuśniałe leżakowanie.
Dziś wielu by się pewnie zamieniło z nim na posady.
Przyjemny obowiązek leżenia bykiem, a kasa leci.
Coraz rzadziej przezroczysty bąbelek wonnego gazu
wydobywa się ze szklanej rurki.
Dziwne to zjawisko, że im mniej bąbelków,
tym szybciej wina w balonie ubywa.
Tak się dzieje co roku, zapewne przez niecierpliwość.
Umyte butelki na półce przykryte czystą szmatką czekają licząc na to,
że w końcu wypełnią się wątpliwej jakości ambrozją.
Dla nich to jednak będzie najpiękniejszy moment całego roku.
Zjednoczyć się z czymś krystalicznym, czerwonym i wonnym.
To tak jakby w wypożyczalni dusz dostać szczęśliwie taką
nówka sort, nie śmigną.
Nagle powiał wiatr i uchyliło się
jedno z okien na pierwszym piętrze.
Do mych uszu doleciały słowa starego przeboju.
„W życiu piękne są tylko chwile”