Trzy rodzaje prawd (teatrzyk)
Romantyk;
Wciąż zaraźliwa jest pogoda ducha,
metryka kłamie, ona jej nie słucha.
W oczach lśni tęcza jak most do człowieka.
Młodość, ta bywa w czasie się rozwleka
by smak dzieciństwa poczuć i od nowa
składać litery, odkryć wartość słowa.
Realista:
Ta górnolotność co rośnie jak drożdże
bezdyskusyjna, "wrażliwa", tnie ostrzem
a potem pada od ciosów zadanych
jak kwiat ułudy zdziwiony że... chamy!
i nie dostrzega rzeczy oczywistych
wnet żalem płonie jak pożółkłe listy.
Romantyk:
Nie górnolotność to lecz zryw tęsknoty
z mieszanką lęku, by uchronić dotyk
by w słów powodzi ciszę uratować
która pognębia dzikie, harde słowa,
by sedno rzeczy w szkatułce ukryte
życia nie zgrało z rutyną jak płytę.
Realista:
świat dzisiaj w innym popędził kierunku
i nie ma w ludziach nadziei, szacunku.
jest mechaniczność, fałsz lgnie do szczerości,
każdy pretensje dziś do życia rości
i żal wybucha jak z wulkanów lawa.
Wszystko w co wierzysz to banalna sprawa,
wcześniej czy później będzie ośmieszona.
Milcz romantyku, bo ze śmiechu skonam!
Romantyk:
Czego się boisz? Że zgarniasz umysłem
to co poznane w szereg wiedzy ścisłej,
lecz tyle gwiazd jest, dróg niepoliczonych,
człowiek tajemny, wciąż nieoswojony,
ciągle wymyka się wszelkim regułom
jakby blask wiedzy był zaledwie bzdurą.
Realista:
Głupota ludzka jest nieobliczalna,
wsysa się w krwiobieg tępa i nachalna
i kończ że już tę mowę pogrzebową
bo cóż jest warte romantyka słowo.
Matka:
Synkowie, chodźcie, upiekłam szarlotkę
i z jednej miski jedzą piesek z kotkiem.
Posiedźcie z matką, podzielcie się słowem,
na zbytnie kłótnie nie traćcie już głowy.
Toż jednakowo głęboko was kocham.
Dobrze być z wami... Psia mucha, wynocha!
O czym mówiłam i skąd łzy te, nie wiem...
Romantyk i Realista:
Mamo, my wiemy i kochamy ciebie!