pod podłogą
w tej poświacie jasnej luny
grzbiet wyginam do księżyca
dłonie kładę na podłodze
i podglądam świat z ukrycia
poprzez czarne okulary
rozpoznaję kolor jasny
i w rozterce nieskończonej
liczę rozrzucone gwiazdy
potem tworzę tatuaże
na sczernionej nieba twarzy
pod podłogą gdzie świat marzeń
tworzy miriad tatuaży
i czasami lekko skrzypię
pod naciskiem koniunktury
lecz wyginam grzbiet cierpliwie
księżycowi mrucząc bzdury
w tej poświacie jasnej luny
co dziewczyną jest i panem
podglądając świat ponury
wkładam w pióro wersów zamęt
.
znalazłam starą mapę
a na niej nową drogę
przecinającą szlaki
życiowych niepowodzeń
drogę pośród zieleni
i chmur transcendentalnych
które w prostej przestrzeni
łagodzą dni realne
tajemnicą inności
niż cała reszta świata
dla której rzeczy proste
są pięknym snem wariata
zanurzam się w tej drodze
jak piasek sypię lekko
na plamy niepowodzeń
spadam inności rzeką
na dno szuflady z mapą
w której schowano sny
przecinam mroku szlaki
i koloruję dni
. fantasmagorie .