może zielone
popatrz jak się świat zieleni
morzem niespełnionych marzeń
w których pływać się uczymy
choć świat ich nam nie pokaże
to spróbujmy zanurkować
między niemożliwe wersy
niechaj chociaż nasze słowa
zazielenią się wśród wierszy
takie cudne koralowce
zaplecione na języku
który w zęby mnie chrobocze
utrudniając moc przepływu
tego co się rodzi w świecie
zagubionym w lustrze magii
ot . szalone sny kobiece
zielone może nostalgii
.
będę twoją melancholią
chwilo zatrzymana w kadrze
póki oczy światłem płoną
póki wizja się nie zatrze
w pyle kurzu dróg zbyt wielu
co zmęczyły się już nogom
będę twoją przyjacielu
nienazwaną melancholią
a ty staniesz się potęgą
dni co trwają wbrew złym wiatrom
przecież łączy nas przysięga
grania sztuki w tym teatrze
co nas wodzi na kuszenie
słowem dźwięcznym jak liryka
która melancholii cieniem
pośród jawy się rozpycha
- we mnie -
metamorfozy moje codzienne
spierzchniętych myśli senna wędrówka
jest pełną treścią która tkwi we mnie
z pomiędzy próbuję ją wyłuskać
jak mantrę dziwnych powtarzalności
tego piekiełka co z niebem walczy
a nic co proste nie jest wykładnią
by ot tak poddać się bez walki
więc pacyficznie się rozkładam
na wszystkie świata cztery strony
metamorficznie sny zaplatam
jak kapelusznik ciut szalony
by móc się z jawą spotkać prosto
tak oko w oko mimo mroku
szeptać i krzyczeć: jestem wiosną
i mimo burz urodzę spokój
- kamfora -
kołysz mnie melodio księżycowym światłem
niechaj nut twych szczodrość stanie się teatrem
roztańczonych blasków pośród ciemnej nocy
na granicy czasu gdy zamykam oczy
niechaj pasterz srebrny daruje gwiazd parę
nim się sen wypełni w duszy cię utrwalę
bo gdy przyjdzie na mnie kiedyś przykra pora
staniesz mi się hymnem lekkim jak kamfora
.