By mogło być dawniej...
nieba błękitnym świtaniem -
poezją miłą, wilgotną
i ciepłą przed wstawaniem.
Uczuć też była głębiną,
gdy czernią spojrzeń wezbrała.
Taką czekaną dziewczyną,
która poczekać nie chciała.
W ideał odziana nagością,
w subtelność dotyku dłoni.
Taką mi była przyszłością...
w przeszłości, bym ją gonił.
Stworzyłem świat idealny -
stałem przy niej w bliskości ,
jak odbezpieczony zapalnik -
wszyscy patrzyli w zazdrości.
Chodziłem tamtymi ścieżkami,
po których stąpała z innymi
i miałem wrażenie czasami,
że przez nią znałem się z nimi .
Niech nowy się Einstein urodzi,
co przestrzeń zakrzywi skutecznie,
pozwoli mi za nią tak chodzić
i dawniej się spotkać z Mym Szczęściem...