To ja
ten który pyta nie mając prawa.
Na kark mój wszystkie podłe zarzuty
sypane szczodrze, niczym z rękawa.
To ja ośmioma gwiazdkami zbity,
jak ciężkim młotem z ręki kowala,
co z ust obecnej pseudoelity
słyszy codziennie. "Won, wyp...dalaj!!!"
To ja, nazwany „szczujnią” przez łgarzy,
w chorej narracji sprytnym sposobie.
Tych których prawda jak ukrop parzy,
oraz kochają zaprzeczać sobie.
To ja, ten który bez poprawności
śmie pytać o to co zakazane.
Mój widok możnym kanwą wściekłości.
Przeze mnie noce ich nieprzespane.
To ja, z wszelakich praw okradziony.
Sąd dla mnie stał się od razu katem.
Znikąd pomocy, ziarnka obrony.
Kark mój chłostany więziennym batem
To ja, któremu głód patrzy w oczy,
tylko modlitwa trwać nakazuje.
Przy krtani dłonie silnej hołoty
czekają aż boss kciuk w dół skieruje.
To ja, którego pragną pozbawić
żeby „wyrównać” wyborcze szanse
słów „Republiki”, gdyż chcą osłabić
kraj, gubiąc młodzież, oraz finanse.
Wołam na puszczy. Zapalcie lampy!
Niechaj rozbłyśnie rozwagi łuna.
Gdy nie, to wkrótce, mknąc po asfalcie
powróci do nas szpetna komuna.