Mamonie
tych, co dla nich ja nie jestem autorem.
Albo raczej opis dać obyczajowy
autorów, takich bardziej zaściankowych.
W społeczności różnie bywa -
jeden mądrym jest inaczej,
innym na rozumie zbywa.
Zdania tu nie zmienię raczej.
Czasem to z symbiozą zdrową -
sam spotkałem kilka osób,
w których umysł i fachowość,
współistnieją w taki sposób,
że spod pióra, czy klawisza,
płyną słowa syte pięknem.
Wtedy tylko wielka cisza -
komentarze raczej zbędne.
Ale bywa też inaczej
w sprawie osób rodem z gminu,
czasem taki twór zobaczę,
że podnoszę gęstość rymu,
który, idąc wprost z opisu,
trzeba zamknąć za zębami,
by uniknąć tu zapisu
wobec vulgus maximalis.
Lecz po chwili zamyślenia,
człowiek idzie do ich wierszy,
a tam...nic do powiedzenia -
z marnym rymem, słabe wersy.
P.S.
A najczęściej tak się zdarza,
że jest poziom - Panie Boże! -
prozy w ichnich komentarzach,
co z grzeczności nie położę
wam na stole...