Boję się modlitwy...
Boję się dni ciemnych
Gdy księżyc się błyszczy
Boję się modlitwy
Z mojej duszy zgliszczy
Gdy sięgam różaniec
Trzęsie moim ciałem
Gdym obok kościoła
Demon mnie powala
Mówi mi - morderca
Raz cicho raz krzykiem
Szatan oskarżyciel
Czynów moich piewca
Bezlik mam ja twarzy
I wszystkie te same
Psychiczny kołowrót
W gwałtach rozjebany
Mówi guten Morgen
Gdy-m oprzytomniały
Śmieje się od serca
Gdy-m świeżo zdymany
Powstać by zajaśnieć
- to mi jest pisane
Hipostaz dobitnych
Niezmącony zamęt
Pożar całych krajów
Bezlitość oddana
Wyniszczenie ludów
Za imię mi dane
Za mą chuć czystości
Butnie rozdeptaną
Za me zeszmacenie
By się ze mnie śmiano
Puste głupie mendy
Za takich was mają
To wami się brzydzą
Z was się nabijają
Sprawiedliwość czynów
Które was spotkają
Nieoczekiwanych
I pójdę na całość
Rola wyznaczona
I przepowiedziana
Od początku światów
W Słowach zakopana