jemioła
bez opamiętania rozmnażałam białe owoce
soczyste kuszące jak lubczyk
schronienia nikt nie odmawiał zieleni
rozkwitałam upajana głosem i dotykiem
drugoplanowa rola nie uwierała
dopóki nie pojawiły się niezapominajki
ukróciłeś moje pędy
dumne drzewo walczyło z pasożytem
tajemne zaklęcia przyszły z pomocą
utraciłam przyczepność
spadałam ciągle spadałam
ludzie w białych fartuchach
docenili krągłe śnieguliczki
dziwną mocą moje pochodne
uspakajają tętno pobudzają odporność
ale nie wyleczyły mojej przypadłości
spoczywam w zielniku martwa
sierpień 2022