Nad Wigrami
Otula kontury Starego Folwarku
Wieża klasztoru zyskuje nowy wymiar
Wymyka się spod kontroli zmysłów
Załamuje się w wodach jeziora
Lekkie fale pulsują kolorami
Przebija ulotny słoneczny blask
Ważki unoszą się nad wodą
Chciałabym zerwać się do lotu
Czarodziejską mocą marzenia
Brakuje mi błękitnych skrzydeł
Spaceruję sama nad Wigrami
W dali słychać stukanie dzięcioła
Dzikie kaczki zakłócają spokój
Znajomy wędkarz zaprasza
Na przejażdżkę kajakiem
Oplatają mnie tajemnicze prądy
Złudzenia motają jak dzikie wiry
Zanurzam się w chłodnej wodzie
Trzciny szepczą uciekaj
Zwodzi cię nadzieja oprzytomniej
Pocałunki upajają tylko w klimacie
Obopólnej wzajemności
Inaczej kolą niczym osty
Zimna kipiel budzi z odrętwienia
Jestem jak piszczele mieszkańców
Eremu błąkające się bez składu i ładu
W oczekiwaniu na pochówek
Bożena Joanna
Listopad 2020