moje serce.
Zupełnie samotne w piersi.
A mimo to trwa i budzę się co rano,
Zawsze niepokonane, bije aż do śmierci.
Tyle innych serc na świecie bije,
Połamanych na kawałki, pękniętych na pół.
A każde samo jest i żyje,
A kto serce ma, ten wie, bo czuł.
I jak ono się chwilami wzrusza,
Jak wali mocno, jak wyrywa się z piersi,
Gdy wewnątrz płacze dusza,
A człowiekowi źle i cierpi.
I czasami mocniej drgnie,
Bo ktoś się pojawi, rozkocha cię,
I jego nosić będzie imię.
A miłość wieczna jest, w sercu nie ginie.
Serce stworzone do kochania, do czucia,
Do patrzenia nim na świat.
Nie do łamania i zdradliwego psucia,
W sercu miejsce na miłość, nie jad.
I z ręką na piersi słucham jego rytmu,
Jakie spokojne ono o tak późnej porze,
Nie tłucze się, nie wierci.
Przed oczami niebo wieczorne i zorze.
I pytam siebie,
Jak się ta cała miłość w maleńkim sercu pomieści?