Bezimienni
z ciszą otulając przestrzeń bezimienną,
gdy niebo zniża się do ramion,
w złotym oddechu, tuż ponad ziemią.
Utknijmy w drodze między spojrzeniami,
kiedy każdy krok jest jak dotyk snu,
nasz świat się mieści w jednej chwili,
a bliskość nie potrzebuje słów.
Chcę usiąść tam, by czuć troski ciepło,
pachnące chlebem i wonią deszczu,
jawą wszystko jest dokładnie takie,
jakby się zdarzało po raz pierwszy.
Niech domem będzie szept przy skroni,
spojrzenie wolne od pośpiechu,
a miłość niech rośnie w cichych gestach
i dojrzewa wraz z zamknięciem powieki.
Zatrzymajmy się tu, w miejscu bez ran,
gdzie serce ufa i bezczasem kusi,
każda chwila zna swoje miejsce,
a dzień jest miękki jak tkanina duszy.
Wiersz Miesiąca
Zaloguj się, aby móc zagłosować na Wiersz Miesiąca.