Zostawiliśmy puste mieszkanie
co swą drogę na płytki wywalczyło,
przedzierając się prze akwen akwarium,
jasne rybki zapomną za chwilę
szklaną szybę, o którą się obiły.
Oczy trzesz, w znużeniu materii,
palce splatasz w okrzyku bezczynności,
pierwszych okopach alibi.
Prokurator, sędzia i kat
neonków bezmyślnych, w cienistej postaci
Sofisty o szarym futrze — nasz kot,
co czeka aż zamkniesz drzwi
nim rozpocznie swój proces i rzeź.
Kawalerkowy amfiteatr tragedii,
która nie spełnia zasady decorum,
ukrywszy śmierć i krew wstydliwie,
zamiast tego eksponuje je obojętnie,
zanurzone w błękitnym blasku.