Epitafium dla gołębia
twe stado przeganiają dzieci,
z jednego końca rynku na drugi,
niczym owce o białym runie.
Leżysz złożony kosą śmierci,
z łebkiem wsuniętym sennie pod skrzydło.
Wilgotne od krwi pióra
wiatr mierzwi w pieszczocie,
gdy słońce karmi twe ciało zepsuciem,
mianując cię niczym z mieczem na ramieniu,
w rycerskiej przysiędze tytularnej,
pokarmem dla mrówek i much.
Rozciągnięty w załomie chodnika
jak herbowy orzeł lub gryfon,
o nieufnie zmrużonych powiekach,
leżysz na marach, gołębiu.