Sąd nad Parysem I - Zepsucie porasta nas niczym mech stare drzewa
może mniej,
może już dawno
przekroczyłeś osiemnastkę.
Masz przekrwione oczy,
które chowasz w cieniach
i ciężkich powiekach.
Ktoś pyta cię, czemu jesteś ponury.
Mieszkasz w mieście o szarym niebie,
ludzie na ulicach nie mają twarzy.
Wiesz o tym,
bo czasami unosisz wzrok
w próżnym poszukiwaniu
odwzajemnionego spojrzenia.
Jesteś osobą queer,
mężczyzna w telewizji
uważany za autorytet,
ogłosił z absolutnym przekonaniem,
że nie jesteś człowiekiem.
Konrad z "Dziadów"
umiera za miliony,
ale nie za ciebie.
Nie musisz nawet palić,
by twoje płuca wypełniał dym.
Przytykasz dwa palce do warg,
w tym charakterystycznym geście,
gdy tylko uchylisz okno.
Twoi koledzy słuchają rodziców
albo wznoszą bunt,
ty sam nie wiesz,
kto sączy więcej jadu
twoje myśli czy słowa z zewnątrz.
Ktoś cię zaczepia na ulicy,
próbuje przywołać wspomnienia,
których nigdy nie było.
Gdzieś czytałeś,
że depresja uszkadza pamięć.
Wracasz do domu i wiesz,
że jest tam kilka noży,
zapomniana żyletka i leki
których zgromadziłeś aż nadto.
Rozważasz samobójstwo.
Rozważasz samobójstwo,
odkąd masz piętnaście lat.
Nosisz imię po swoim dziadku.
Przy każdej rodzinnej okazji
słuchałeś o jego bohaterstwie
w wojnie, której nikt już nie toczy.
Żyjesz w zatrutym społeczeństwie,
zbyt pogrążonym w dawnych
triumfach i krzywdach,
by mogło patrzeć w przyszłość.
Skażenie klimatu jest tak duże,
że zapadnie się on wszystkim na głowę
nim ty się zestarzejesz.
Jedziesz autobusem na stojąco.
Dobrze wiesz, jeśli usiądziesz,
starsza kobieta zacznie robić ci wyrzuty.
Unikasz konfliktów,
wiesz, że konformizm cię zgubi,
ale buntujesz się wewnętrznie
przeciw ogólnej rebelii.
Czegoś słuchasz, ktoś to polecił.
Nie wyłapujesz pojedynczych słów,
chodzi o sens, o coś większego,
co masz nadzieję,
że uda ci się zrozumieć.
Jutro ktoś powie,
że „młodzież tylko na telefonach”,
„kiedyś to były czasy”.
Teraz już nie ma czasów,
mężczyzna w telewizji
mówi, że twoje pokolenie
niszczy gospodarkę,
jest głupie i leniwe.
Wszyscy klaszczą,
przecież to nie oni
rozpoczęli mechanizm zniszczenia
i nie nauczyli cię niczego,
czego mógłbyś użyć,
by powstrzymać śnieżną kulę.
„Kapitalizm pożera sam siebie”
mówi twój kolega.
Jego ojciec był komunistą.
Obaj w nic już nie wierzą.
Żyjesz w państwie kościelnym,
kiedy mówisz rodzinie,
że jesteś niewierzący
ze świętym oburzeniem
przypominają ci twój chrzest,
odprawiony, nim miałeś
świadomość własnego istnienia.
Dorośli uważają cię za dziecko,
upominają cię ciągle,
że masz im być posłuszny,
zakazują ci patrzeć w gwiazdy,
których i tak nie widać
przez smog i światła miasta.
Dzieci nic o tobie nie myślą,
mają cię za lokalną kryptydę,
ducha z niczyich opowieści
przekazywanych niczym legendy.
Jesteś cieniem w wąskich uliczkach,
nosisz kaptur na głowie,
jakbyś chciał się przed kimś ukryć.
Bezdomny wpada na ciebie,
oboje patrzycie na świat
oczami przeżartymi światłem.
Dajesz mu kilka groszy,
by cię nie okradł.
Kiedyś nazwano cię przezornym.
Nazywano cię wieloma imionami
których nie nosisz.
Większości nawet nie pamiętasz.
Martwe imiona
mają to do siebie,
że wracają
w niespodziewanych momentach,
spływając z ust bliskich
niczym krople rtęci.
Nie czujesz się na siłach,
by cokolwiek zmienić w sobie,
w swoim otoczeniu,
w kimkolwiek.
Upijasz się w tajemnicy.
Twoje gardło płonie,
ale to nieważne,
tak długo jak szumi w głowie,
tak długo jak rozgrzewasz swoje kości.
Marzniesz bez przerwy,
nawet w czasie upałów.
Twoje ciało zapada się
w chorobie,
której nikt nie zdiagnozuje,
bo przesąd rodziny
odcina cię od lekarza.
Słyszysz wiadomości.
Zabito dziennikarza.
Zabito protestującą.
Zabito niewinnego przechodnia.
Przez chwilę cieszysz się,
że to nie byłeś ty.
Później się opamiętujesz.
Ktoś wyznaje ci miłość.
Rozchwiane pismo na kartce z zeszytu,
nieco pomiętej,
wsuniętej do kieszeni kurtki.
Pisano to pośpiesznie,
krótkie pytanie zamknięte
nim uleciała odwaga.
Nie potrzebujesz miłości,
nie chcesz jej,
nie umiałbyś jej przyjąć.
Kiedyś kogoś kochałeś,
twarz rozmazuje wspomnienia,
a one odpowiadają tym samym.
Nawet nie wiesz,
czy ze sobą zerwaliście.
Ktoś opowiada o swoim terapeucie.
Ty nigdy byś nie umiał
otworzyć się w ten sposób.
Od dziecka nauczono cię,
żeby nie ufać nikomu,
kto mówi ci, że możesz.
Jesteś poraniony na duszy,
jeszcze nie na ciele.
Raz próbowałeś się zabić,
ale w ostatnie chwili
cofnąłeś się znad krawędzi mostu.
Jesteś tchórzem, cierpiętnikiem,
a ludzie, których powinieneś znać,
pytają cię, czemu jesteś ponury.
Ocena wiersza
Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: czerwony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
przeczytałem wiersz kilka razy i jestem pod niemałym wrażeniem ile jest tutaj upakowanego ,że tak to ujmę, "zrezygnowania rozbitka leżącego na tratwie". Przejawia się tutaj całe tsunami zrezygnowania i beznadziei. Takiego niepanowania nad swoim życiem i byciu wiecznie w kropce cokolwiek by się nie działo.
Wielokrotnie odnajdowałem swoje własne retrospekcje w tym wierszu, nie powiem w których momentach, ale to nie jest aż tak ważne. Wczułem się też kompletnie w rolę PL w wierszu, i muszę powiedzieć, że świat wykreowany jest jak najbardziej prawdziwy, aż do bólu, a jednocześnie ma się poczucie, że to krzywy szkic wszystkiego co mogło by być postrzegane za zwyczajne. Ale właśnie ludzie widzą taki świat. Bo świat właśnie tak wygląda kiedy jest się zrezygnowanym. Dobrze o tym wiem.
Kiedy czytam książkę w autobusie, albo przyglądam się rzeczą pod różnymi kontami, czuję że w pewnym sensie "wymaga się na młdoych by byli wpatrzeni w telefony by potem im to wymawiać". A jak się nie rozmawia o trywializmach, albo okazuje choć krztynę krytyki względem ich wyidealizowanych "kiedyś to było czasów", i braku empatii co do drugiego człowieka, "bo młody to NIE MOŻLIWE żeby jakkolwiek cierpiał fizycznie/psychicznie". Ech.. ten temat można by długo zgłębiać, ale idea wierszu bardzo mi się podoba.
Poza tym, spodobał mi się przede wszystkim fragment :Rozchwiane pismo na kartce z zeszytu
nieco pomiętej,
wsuniętej do kieszeni kurtki.
Pisano to pośpiesznie,
krótkie pytanie zamknięte,
nim uleciała odwaga. - jest w tym coś co streszcza tak wiele, że aż ciężko to ogarnąć
;)
Utwór gorzki czy nie, jest po prostu prawdziwy, i to tym rodzajem prawdziwości, którym się żyje na co dzień. Mi to odpowiada, bo wybieram częściej gorycz utworów i słoność retrospekcji niż słodycz przyjemnych rymów. ;)
A tak na marginesie, to dotarło do mnie teraz, że zamieszczony obok utwór Molchat Doma dość zgrabnie się komponuje z klimatem wiersza, i zastanawiałem się dlaczego... Ale wpadłem na to że sam klimat takiego zrezygnowania i osamotnienia bardzo mi się kojarzy z stylem Doomera. Możliwe że wiesz czym jest Doomer, ale jeśli nie, to w skrócie, chodzi o klimat właśnie takiego poczucia szarej egzystencji w świecie pełnym obowiązków i wymuszonych uśmiechów.
"-czemu jesteś ponury?" "- po prostu jestem zmęczony..."
Nie możemy powiedzieć, ze cieszymy się, że odnajdujesz siebie w tym utworze. Jest, bądź co bądź, nader gorzki. Jednak wydaje nam się, że to, że zdiagnozowałeś w nim syndrom rozbitka i, że zinterpretowałeś stan psychiczny bohatera zgodnie z naszym założeniem nieco nam pochlebia.
W zacytowanym przez Ciebie fragmencie próbowaliśmy zamknąć pierwszą młodzieńczą miłość, tak jak ją pamiętamy. W podstawówce pisano listy do przelotnych zauroczeń, "Czy chcesz ze mną chodzić Tak/Nie" Później trwała narada wśród grupy przyjaciół i w końcu wybranek/ka ogłaszali werdykt. Romanse trwały tydzień, miesiąc przy dobrych wiatrach. Dopiero w gimnazjum ludzie pozbyli się tych zwyczajów i zaczęli do siebie podchodzić. Jednak jest jakiś czar w dostaniu liściku miłosnego.
Podoba mi się wiersz, choć na Twoim miejscu chciałbym jego ostentacyjności nie przekazywać aż tak dosłownie, to jednak moje preferencje.
Warto by było kiedyś niektóre wydać.
PS: Proszę, jeśli będziesz miał czas i ochotę, napisz e-maila na jaką ostentacyjność w wierszu zwróciłeś uwagę, bo to określenie nie do końca rozumiem
Daję Wam Duuuży Punkt za "Bunt przeciwko rebelii" - głębokie!
Pozdrawiamy
Autor poleca
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności