nieoczywiste
na twe zjawienie w świetlistej aurze
a ty przyszedłeś do mnie zwyczajnie
i sapiąc usiadłeś obok w ławce
potem byłeś w paciorkach różanych
zwieszonych między paluszkami
wygiętymi babci zasuszonej
co w mroku siedząc modły szeptała
nawet spojrzałeś wprost w moje oczy
z krzyża drewnem ciemnego z wysoka
choć mi się przedziwnie wydawało
że jestem zupełnie niewidoczna
lecz wciąż czekałam na jakiś twój znak
nie wiedząc że tak blisko mnie jesteś
a przeszedłeś tuż przy moim sercu
i dotknąłeś je lekko jak tchnieniem