Szczęście moje
W słomkowym kapeluszu
I za dużych spodniach
Z zawiniętych nogawek
Wypadały mu kolorowe kamyki
Nad dziurą kapelusza
Latał drobny ptaszek
Głośno świergocąc
Miało obtarte kolana
Pewnie gdzieś przewróciło się
Biegnąc zbyt szybko
Gdy spieszyło się do mnie
Zatknięty za uchem kwiat
Kiwał się wesoło
I mrugał na mnie
Niebieskim oczkiem
Dotarło do mnie
W samą porę
Aby się nim ucieszyć
Takie zwykłe
Aż dziw że je poznałam
W tym przebraniu
Stracha na wróble
Moje szczęście