X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Żadnych ciastek /12/

Wiersz Miesiąca 0
nieregularny
2023-06-16 17:15
/odc.12/
***
Byłem w XIX wieku. Nie tylko kiedyś we śnie, kiedy często widzę przeszłość, a czasami przyszłość. Mieszkałem w XIX stuleciu i to dosłownie. W mieszkaniu mojej babci od strony taty czuło się rok 1905, wygrawerowany nad wejściowymi, wahadłowymi drzwiami na mlecznej, mgielnej szybie. To wtedy urodziła się kilkaset kilometrów dalej Siostra Faustyna, to w tym annis mirabilis, szczęśliwym roku Albert Einstein opublikował kilka tekstów, w tym trzy stronicowy artykulik, w którym podał szczegółową teorię względności. Kamienica babci stała i stoi tam dziś, ale jakby inna, przy ulicy Siemiradzkiego 12 w Krakowie, moim rodzinnym mieście. To najpiękniejsza uliczka, o której Anglicy mówią “backstreet” - cicha uliczka, zakątek. Wchodziło się w nią od Karmelickiej, ulicy z tramwajami, wtedy typowymi akwariami i jeszcze starszymi modelami i z barokowym kościołem karmelitów, gdzie za kratą na piaskowym kamieniu widnieje ponoć - według tradycyjnej legendy - odcisk nogi świętej Jadwigi. Na rogu tej ulicy i Siemiradzkiego, malarza, którego kurtynę widziałem w operze we Lwowie, gdzie byliśmy z moim chórem - jest kamienica cała obrośnięta dzikim winem, coś pięknego. Potem idzie się w kierunku Łobzowskiej, bo dzielnica Łobzów była kiedyś podkrakowską wsią, a w miejscu ulicy płynęła rzeczka. W połowie Siemiradzkiego jest zakątek z czerwonego muru. To on rozpalał wyobraźnię. Co jest za murem? Jak w tym słynnym wierszu Leśmiana o dziewczynie, uwięzionej w murze, której nie było. Okazało się po latach, że za murem, na którym był czarny krzyż, są wielkie ogrody parafii przy ulicy Łobzowskiej. Ileż to razy chodziłem z babcią na spacer pod ten neogotycki kościółek i wpatrywałem się w dzwony na wieżyczce - jeden był wyżej, drugi pod nim; zastanawialiśmy się, dlaczego zawsze gra niższy, a nigdy razem, a rzadko sam górny. Może od święta? A w dni powszednie, więc “niższe” żeby było symbolicznie? Nie wiemy do dziś, to znaczy babcia może już wie i to o wiele więcej…
Kiedy wchodziło się do kamienicy, naprzeciwko której był szpital, dzięki któremu babcia przeżyła skaleczenie tasakiem do mięsa, na prawo były schody w dół, stara, żeliwna umywalka z charakterystycznym kranem dziewiętnastowiecznym, tzw. “kurkiem”, wielkie piwnice dla wszystkich dziesięciu wielkich mieszkań i wyjście na magiczne podwórko, wtedy zarośnięte chaszczami i tajemnicze, dziś odarta z wszelkiego uroku. Uwielbiałem schodzić tam schodami kręconymi dla służby, która wchodziła do mieszkania od kuchni i spiżarni i służbówki. Dziadek tam urządził sobie ciemnię, projektował i był grafikiem. Gdyby żył, zająłby się pewnie grafikami komputerowymi. Kuchnia była magiczna, z typowym zapachem cynamonu, goździków, mąki. Lubiłem siadać tam, babcia krzątała się, ja czytałem gazety, “Dziennik Polski” był najmniej socjalistyczny. W całym mieszkaniu panował spokój. Niemal święty. Wszystko było na swoim miejscu. Zegary odmierzały czas powoli. Ale nie było to nudne. Bo nikt się nie spieszył. Nie było dokąd. Dziadek pracował zdalnie. Był nieświadomym jednym z pierwszych frilancerów, którzy nie chodzili do “biura”. Wstawał o dziesiątej, a szedł spać późno o drugiej. Wieczorami oglądał telewizję. Telewizor był lampowy, czarno-biały. Emitował tyle promieniowania, że perski kot uwielbiał na nim siedzieć. Biurko do pracy dziadka było olbrzymie, na nim dziesiątki pędzli różnych rozmiarów, fajki - takie z drewna wiśniowego, stylowe, nie papierosy, były jakieś narzędzia plastyczne, obok stała szafa z tubkami, proszkami, utrwalaczami do fotografii, w rogu powiększalnik, na owe czasy drogi i nowoczesny. Pokój dziadka w godzinach pracy był absolutnie niedostępny. Nie wolno było nikomu tam wchodzić. Dziadek ani razu nie wychodził. Siedział i pracował. Nocami wywoływał filmy używając oświetlenia żarówki o ciemnej czerwieni lub zieleni. Miał nie tylko talent. Miał tak zwany długi styk siedzenia z krzesłem. Nie nosiło go. Nie gonił za niczym. Nie uciekał od niczego. Był na swoim posterunku. Jak panowie w XIX wieku. Panował spokój, wlewający się w mojego ducha. Mieszkanie miało cztery pokoje, ale nie w amfiladzie, lecz z wielkim pokojem przechodnim do korytarza z łazienką i osobno toaletą. W łazience stary piecyk gazowy, pamiętający lata co najmniej 60., czyli epokę gomułkowską. Miałem samochodzik żelazny, żółty, na pedały. Dziś są elektryczne. Dziadek dawał mi oleje, jakieś smary z ciemni i udawaliśmy, że “naprawiamy” autko, smarujemy je i czyścimy. Potem ku zgrozie dziadka obijałem mu wszystkie meble jeżdżąć dookoła stołu w pokoju przechodnim. W pokoju babci stał piękny filodendron. W innych tego typu starych, secesyjnych mieszkaniach stały nawet prawdziwe palmy. Lubiłem spać tam. Nieraz udawałem, że jestem przeziębiony. Żeby zostać na noc w mieszkaniu. To było drugie piętro, niskie parapety, bo wielkie okna. W trzecim pokoju stało niegdyś, kilka lat wcześniej moje pierwsze łóżeczko. Z jakimś metalowym, miedzianym medalem. Babcia miała wiele takich rzeczy. Jakieś metalowe, ładnie zaprojektowane pudełka po tytoniu dziadka, który na “Gazecie Krakowskiej” mieszał kilka rodzajów tytoniu; jakieś szpule, igły i nici, bo babcia “cerowała skarpetki”. Jakiś kredens z tysiącem szklanek, karafek, wazoników. Na innym stoliczku małe, żeliwne posążki Buddy, babcia była przesądna, lubiła zabobony i te rzeczy miały przynieść szczęście. Było mnóstwo książek w przechodnim. Dziadek dużo czytał. Raczej kupował albo wymieniał się ze znajomymi. Nie chodził do czytelni. Ani do biblioteki. I ten klasyczny telefon z okrągłą tarczą. Podłączony kablem do szarego rozdzielacza. I dopiero w latach 90. słuchawka bezprzewodowa. Na ulicy stało mnóstwo budek telefonicznych, najpierw całe obudowane, ale wandale rozbijali szyby, więc zmienili na zadaszenia półokrągłe. W iluż powieściach detektywistycznych takie budki były obowiązkowym elementem. Najpierw na monety. Potem na karty. Dzwoniłem czasami. Przecież komórek ani tym bardziej sieci nie było. Nikt nie dzwonił na ulicy, w tramwaju. Nikt nie był na smyczy, obroży i kagańcu z kolczatką, jak bokser babci. Panowała wolność. Życzliwość. Solidarność. Skądś przecież musieli wziąć tę nazwę. Wzięli z życia. Czytając tamte powieści wiem na pewno. Coś bezpowrotnie minęło. Ale wszystko to, co było, przecież to jest w nas. Nie uciekniemy. Można wyjechać na antypody i dalej cierpieć, można objechać planetę i dalej mieć problem. Nie chodzi o to, aby wsiąść w samochód i wyjechać. Ludzie się mylą. Raczej jak ludzie zakorzenieni, można przeżyć w jednym miejscu całe życie i stale podróżować. Mentalnie. Choćby - jak dziadek - za pomocą telewizji. A teraz Google. Mieszkanie babci było z tego gatunku, z kaflowymi, stylowymi kaflami z epoki fin de siecle - że jak się tam weszło, to było wrażenie, że chce się tam zostać na zawsze. Nigdzie nie wychodzić. Było jak port przeznaczenia. Jak obiecana ziemia, z której nie trzeba będzie nigdzie dalej jechać. Jak znaleziona perła…

***
/cdn./
autor
rafal_sulikowski<sup>(*)</sup>
rafal_sulikowski(*)

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
3 razy

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


bez definicji
bez definicji
2023-06-17
Demi - przepiękna część Twojej opowieści. Uwielbiam XIX wiek, czasami mam wrażenie, że właśnie wtedy powinna żyć, nie teraz. Opisałeś wnętrza niezwykle szczegółowo, czułam się jakbyś mnie oprowadzał po mieszkaniu Twoich Dziadków i wszystko dokładnie widziałam. Słyszałam tykanie zegara, czułam zapachy w kuchni, widziałam psa Babci i jeszcze Dziadka, kreślącego grafiki. Przyznam, że jestem zauroczona klimatem i spokojem w tej części prozy. Ja również lubię być w domu, nie gonię za niczym... Czasami maluję, czasami szkicuję, czytam, piszę i w sumie nie narzekam na nudę:))
Wdzięczna Ci za piękne chwile spędzone w kamienicy w Krakowie. Jeszcze nigdy nie byłam w tym czarodziejskim mieście, ale z pewnością niebawem się wybiorę.

Pozdrawiam ciepło - Bezka :))
Trzymaj się ciepło i BRAWO!!!


rafal_sulikowski<sup>(*)</sup>
:-) wielkie dzięki...

bez definicji
2023-06-17
A w ogóle to zabieram do skarbów!

fuyuko
fuyuko
2023-06-16
Przepiękna jest ta część i taka bliska Dziadkowi, Babci. Teraz takich pereł coraz mniej, znikają....
Pozdrawiam i życzę spokojnego wieczoru :)


rafal_sulikowski<sup>(*)</sup>
:-) Dzięki wielkie!

Elżbieta
Elżbieta
2023-06-16
Przepiękny jest ten "12 bez ciasteczek" wiersz! Jestem oczarowana odcinkiem. Tak się składa, że mam trochę podobne do Twoich, wspomnienia! Też mieszkałam w kamienicy z 1905 roku, przy ulicy, której patronem jest słynny, Polski malarz, tylko moje miasto, to nie klimatyczny Kraków! Przepiękna obrazkowa proza wierszowana, która udawadnia, jak może być wartościowa jako forma literacka. Czytając przypomniała mi się proza M. Prousta, choć akurat u niego nie wiersz, a ciągnące się kilometrami zdania, ale klimat podobny!
Serdecznie pozdrawiam Demi:)⭐


rafal_sulikowski<sup>(*)</sup>
:-) Wielkie dzięki! Z tym, że to ma być proza, tylko tu nie da się.


Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności