Kura kłamczucha
Drugiej takiej kłamczuchy nie ma na tym świecie.
Opowiadała wszystkim, że była na biegunie
i w basenie nurkowała w pływackim kostiumie.
Opalała się pod palmą albo nawet dwiema,
nie miało znaczenia, że tych palm tam nie ma.
Chodziła w japonkach z tego fest gorąca
i wygrzewała pióra w południowym słońcu.
Następnie by się schłodzić piła colę z lodem,
na safari pojechała odkrytym samochodem.
Jeździła na wielbłądzie po piaszczystej pustyni,
podobno nie siedziała w miejscu ani jednej chwili.
Spotkała dwie żyrafy, trzy lwy i stado słoni,
ale tak szybko biegała, że nikt jej nie dogonił.
Smarowała się kremem z filtrem bez końca,
by nie dostać piegów od ostrego słońca.
Plotła swe androny i wierutne bzdury,
nikt już nie mógł słuchać tych przechwałek kury.
Stary kocur Wojtek, włóczkij za młodu,
co podróży odbył kilka do krainy lodu,
przeszedł oba bieguny z Markiem - polarnikiem,
będąc jego kompanem, czasem powiernikiem.
Wiele w życiu przeżył i widział również wiele
miał jasność, że kura dziobem bzdury miele.
Stanął więc w południe, na środku podwórka
i rzekł by się nie stroiła w te nieswoje piórka.
By przestała udawać, że była na biegunie
bo ją przepyta z wiedzy i wyjdzie, że nie umie,
że kłamie wszystkim wierutnie i andruty plecie
bo nigdzie, poza swą grzędą, nie była na świecie.
Poradził jej także by już dziś oszczedzała fundusze
a za rok w swą podróż marzeń na pewno wyruszy.
Nie będzie musiała jeździć po mapie pazurkiem,
musi tylko się wykazać roztropnym rozumkiem.
Kura najpierw ze wstydu zupełnie pobladła,
potem spiekła raka i wreszcie przysiadła.
Przeprosiła wszystkich za swoje występki,
oszczędzać zaczęła pieniądze i kupiła wędki.
Ostatnio też kupiła skórzany czemodan pojemny,
i bilet w biznes klasie, lot ma być przyjemny.
Planuje niebawem odbyć podróż dookoła świata
i być pierwszą kurą blogerką, co samolotem lata.