Przypływ i odpływ
Ja - niebem.
Spotykamy się
tylko na linii horyzontu.
Podpływasz do mych stóp
i ocierasz się o nie,
powodując delikatny dreszcz.
Ja - opadam deszczem
i nie pytając o pozwolenie,
smugą błękitu osiadam
na Twym piasku.
Łagodna jak mgła,
jak ona ulotna.
Całą gwałtowność żywiołów
wyzwala w nas miłość
i wzajemny zachwyt
nad niecodziennością wrażeń.
Rozkosz nigdy nie jest bezowocna.
Jest objawieniem
i znika jak ono,
by chwilę potem
pojawić się znowu.
Wnikam w Ciebie,
Ty - we mnie.
Przenikamy, przepływamy
wąskim przesmykiem uniesień.
Mam to ja
i Ty to masz...
Czas, nasz tylko czas...