Krwawy pazur zimy...
Wiosna ...
Szata tak piękna
rozszarpana ostatnim
pazurem mrozu
Drzewa zapłakały
pod ciężarem śniegu...
Połamane konary
oczekują ciepła...
promieni słonecznych
Ciepła które zagoi ich rany...
Stoje wpatrzony w przestrzeń
osnutą tajemniczością
przestrzeń minionego czasu
tam tyle rozmów
tam tyle osób
obrazy...
zniszczenia
zakłamania
Drzewa czekają
aż słońce wzejdzie
wypuszczają liście
przytulają się do siebie...
A człowiek uderza
niszczy i pali ...
Stoję rozsypany na kawałki
Na duszy rany
Tętnice rozdarte
krew nie wypływa
Nie boję się ...
bólu potwora pogardy
Skłębine myśli
skute wewnętrznym lodem...
Oczy zamglone
słowa odchodzą
Nic już nie mówię...
Serce rozdarte
Cisza i pustka
wypełnia świat..
Wiosna barwami
maluje horyzont
Bociany szybują
na błękitnym niebie
Przyroda żyje...
a człowiek jak kamień
martwy za życia...
LRD