Przyjazna dłoń...
pogodny poranek
drzewa zmieniają barwę
Idę przed siebie...
Mijam ludzi
widzę ich twarze
Są blisko
a jednak żyję obok ...
Oddziela mnie
niewidzialna szyba
Otwarty na innych
otwarty na ich problemy
zabrnąłem za daleko
za daleko by wrócić...
Miasto
Ulice
Piękna przyroda
To wszystko czas
zabrał powoli...
Zapomniałem że życie
jest częścią mnie
moje marzenia
pasje
pominąłem biegnąc...
od wschodu do zachodu
od smutku do mroku...
Piękny ten świat
otacza nas ciepłem
żyjemy w barwach tęczy
zmiennych pór roku
Szkoda że człowiek
zamalowuje go szarością
obrzuca błotem obłudy
tworząc wyścig szczurów
gonitwy zniszczenia...
Mija dzień za dniem
nie chce już niczego
Słowa milkną
pustka
cisza
A przecież
tak niewiele trzeba
wystarczy otworzyć oczy
podać przyjazną dłoń
by człowiek nie postawił ostatniego kroku
po którym jest lot
w mroczną krainę unicestwienia...
LRD