Jedno słowo
którym chciałbyś się
dziś ze mną podzielić.
Takie, dzięki któremu
odzyskam radość,
które pozwoli mi
co wieczór spokojnie zasnąć
i które będę mogła
przypominać sobie rano,
kiedy otworzę oczy.
Potrzebuję wziąć je w dłoń
i podpierać się nim wtedy,
gdy mój krok będzie chwiejny
i pełen lęku, gdy niepewnie
będę stawiać stopy...
Chciałabym aby było moim
parasolem i osłaniało mnie
przed deszczem smutków.
Byłoby dobrze, gdybym mogła
schronić się za nim jak za tarczą.
Musi być więc wytrzymałe
na uderzenia, z którymi
przyjdzie mi się mierzyć.
Powinnam móc w nim odnaleźć
mądrość Ewangelii i siłę proroczą
gdy wątpić lub błądzić będę.
Chciałabym też, aby w jesienne
dni i wieczory, te zimne i pochmurne,
było jak ciepły, wełniany koc,
w który mogę się owinąć.
By brzmiało szczerze i dźwięcznie.
Bym w tym słowie widziała Ciebie,
siebie i całe dobro,
by łączyło w sobie przeszłość,
teraźniejszość i przyszłość...
Masz dla mnie takie słowo?
" Mam Aniu...
To NADZIEJA..."