W oczekiwaniu
zamykam mu powieki,
delikatnie otulam na dobranoc
i wsłuchuję się w miarowe bicie
upływających sekund nocy.
Cisza srebrzy się łzawo na rzęsach
gdy zapomnieć usiłuję,
ból pogiętych w pośpiechu słów.
Wczorajszy smutek
dogonił pragnienie samotności,
złapał je za rękę w nadziei,
że znajdą drogę powrotną
ku twojemu sercu…
Szeptem zaledwie jestem.
Wracam zza kolejnego zakrętu
skórki czerstwego chleba,
która od śniadania czeka
razem ze mną na twój powrót.
Jest całym moim światem…
Do jutra.