Drugie dno
Zamieszczam dwie wersje; jedną z refrenem, a drugą bez, w formie zwykłego wiersza. Piszcie, proszę, co myślicie.
Aż odbije się w butelce puste dno.
Przytul mocno – kiedyś byłam tą jedyną,
Przez labirynt życia dobrze nam się szło.
Dzisiaj dopóki gra muzyka,
Póki śmierć o nas się nie pyta,
Póki pamiętasz moje imię,
Raz jeszcze wypij ze mną wino.
Nasz los w pokera zagrał z czartem,
Obstawiliśmy trefną kartę.
Nie pamiętam, kto z nas pierwszy zamknął dłonie,
Kto spojrzeniem pierwszy odbiegł w inny punkt
I czyj uścisk pierwszy osłabł mimowolnie,
Bo nam nagle w tym uścisku zbrakło tchu.
Dzisiaj dopóki gra muzyka,
Póki śmierć o nas się nie pyta,
Póki pamiętam imię twoje,
Raz jeszcze ogrzej moje dłonie.
Nasz los w pokera zagrał z czartem,
Obstawiliśmy trefną kartę.
I nic nie mów – pomilczymy tak po prostu.
Dobrze kiedyś się milczało raz po raz.
Pocałunkiem zamykałeś moje usta,
Do policzka mego czule tuląc twarz.
Dzisiaj dopóki gra muzyka,
Póki śmierć o nas się nie pyta,
Póki milczenie nie zasmuca,
Raz jeszcze zamknij moje usta.
Nasz los w pokera zagrał z czartem,
Obstawiliśmy trefną kartę.
Łatwo było nam rozumieć się w pół słowa,
Czytać myśli tak, jak czyta je sam Bóg.
Źródłem kłótni często bywa zbędna mowa,
Nam się zdarzył zrozumienia rzadki cud.
Dzisiaj dopóki gra muzyka,
Póki śmierć o nas się nie pyta,
Póki rozumiem cię tak jak wprzód,
Uśmiechnij się do mnie zamiast słów.
Nasz los w pokera zagrał z czartem,
Obstawiliśmy trefną kartę.
Tak naiwnie wierzyliśmy, że się uda
I z ufnością czekaliśmy przyszłych dni.
Los pokpiwał z nas, świadomy, że to złuda,
Porozdawał obcym ludziom nasze sny.
Dzisiaj dopóki gra muzyka,
Póki śmierć o nas się nie pyta,
Póki wspomnienia jeszcze żywe,
Raz jeszcze śnijmy chociaż chwilę.
Nasz los w pokera zagrał z czartem,
Obstawiliśmy trefną kartę.
Pełnia w pustce rozpłynęła się bezładnie,
Rozdrobniona niczym hartowane szkło.
Nalej wina, dziś upoić się nim pragnę,
Niech odbije się w butelce drugie dno.
Dzisiaj dopóki gra muzyka,
Póki śmierć o nas się nie pyta,
Póki pamiętasz moje imię,
Raz jeszcze wypij ze mną wino.
Nasz los w pokera zagrał z czartem,
Obstawiliśmy trefną kartę.
**********
Usiądź przy mnie i szklankami pijmy wino
Aż odbije się w butelce puste dno.
Przytul mocno – kiedyś byłam tą jedyną,
Przez labirynt życia dobrze nam się szło.
Nie pamiętam, kto z nas pierwszy zamknął dłonie,
Kto spojrzeniem pierwszy odbiegł w inny punkt
I czyj uścisk pierwszy osłabł mimowolnie,
Bo nam nagle w tym uścisku zbrakło tchu.
I nic nie mów – pomilczymy tak po prostu.
Dobrze kiedyś się milczało raz po raz.
Pocałunkiem zamykałeś moje usta,
Do policzka mego czule tuląc twarz.
Łatwo było nam rozumieć się w pół słowa,
Czytać myśli tak, jak czyta je sam Bóg.
Źródłem kłótni często bywa zbędna mowa,
Nam się zdarzył zrozumienia rzadki cud.
Tak naiwnie wierzyliśmy, że się uda
I z ufnością czekaliśmy przyszłych dni.
Los pokpiwał z nas, świadomy, że to złuda,
Porozdawał obcym ludziom nasze sny.
Pełnia w pustce rozpłynęła się bezładnie,
Rozdrobniona niczym hartowane szkło.
Nalej wina, dziś upoić się nim pragnę,
Niech odbije się w butelce drugie dno.