winna
za swe słabości i brak milczenia.
Za to, że kiedy wyciągasz rękę,
odwracam głowę - nic się nie zmienia.
Gdziekolwiek pójdę, szukam Cię wzrokiem,
szukam Cię sercem, całym rozumem.
Lecz gdy Cię znajdę, to spuszczam oczy
i znów się gubię w bezmyślnym tłumie.
Przenikasz wszystkie me tajemnice,
znasz mnie na wylot, do szpiku kości.
Lecz nie dopuszczam takiego cudu,
tak idealnej, pięknej miłości.
Podążasz za mną po ścieżkach życia,
otaczasz płaszczem swej cierpliwości.
I nie odczułam mimo upadków,
Twojego gniewu i Twojej złości.
Nie raz, nie dwa, klęczałam w bólu
i wylewałam swych łez strumienie.
A Tyś mnie potem uczył pokoju
i ukoiłeś każde cierpienie.
Winna Ci jestem bez końca wdzięczność,
i wieczną miłość, to oczywiste,
Choć ciągle błądzę, Ty jesteś ze mną.
Dziękuję Tobie mój Jezu Chryste !